Kreacja pieniądza.
Rynek Forex - gra o sumie zerowej.
Pierwszymi kandydatami na finansowych alchemików są niewątpliwie traderzy Forex - znam ludzi, którzy zarabiają na nim naprawdę duże pieniądze. Robią to od długiego czasu z bardzo dużą skutecznością. Bardzo dokładnie opisali mi w jaki sposób to robią i nauczyli jak to wykorzystywać. Jestem w stanie ocenić, że swoją wiedzę przekazali skrupulatnie i rzetelnie nic przede mną nie zatajając.
Niestety, posiadana wiedza nie pozwala mi osiągać podobnych rezultatów. Moje wyniki są zbliżone do tych, jakie powinienem uzyskiwać otwierając i zamykając transakcje w losowych kierunkach i losowych momentach. Wniosek dla mnie z tego jest jeden - sama wiedza o mechanizmach działania jaką mi przekazali, jest niepełna aby być skutecznym uczestnikiem rynku. Konieczne jest wyrobienie jakiejś formy intuicji, aby uzupełnić to, czego nie dostrzegli, lub nie wyrazili. Cała zabawa ma dużo wspólnego z rachunkiem prawdopodobieństwa, a w nim akurat jest sporo rzeczy niezgodnych z intuicją.
Forex generalnie posługuje się instrumentami pochodnymi od faktycznych pieniędzy. Operacje na rynku foreksowym da się przedstawić jako transakcje kupna i sprzedaży jednej waluty poprzez inną. Jak to wygląda? Wpłacamy jakieś pieniądze do brokera - np. 1000 zł. Przy zawieraniu transakcji sprzedaży na parze EURUSD pod zastaw wpłaconych pieniędzy (1000 zł) dostaję np. 100 tys. $ pożyczki. Za te pożyczone pieniądze kupuję EURO (czyli sprzedałem pożyczone $). Jak kurs $ spadnie to odsprzedaję z powrotem EURO i mam teraz więcej $ niż na początku - oddaję 100 tys. $ brokerowi a resztę zostawiam sobie. Oczywiście mogę też stracić.
W rzeczywistości nikt tego tak nie robi - transakcja nie powoduje obrotu kwotami o jakich mowa wyżej, nie ma tam zazwyczaj w ogóle gotówki. W rzeczywistości strony transakcji (ja i broker) rozliczamy jedynie efekt końcowy, a szczegóły, jakie opisałem powyżej, są jedynie zapisami w komputerze. To jest właśnie ten instrument pochodny.
Muzułmanin na giełdzie.
Całość można nazwać zakładem pomiędzy mną a brokerem o kierunek i zakres zmian na rynku. Nie dla wszystkich jest to uczciwe i etyczne zachowanie - np. islam zakazuje takich transakcji, które nie mają pokrycia w realnych pieniądzach. Dlatego istnieją specjalne konta dla muzułmanów, gdzie podobno operacje foreksowe (zawarcie umowy kredytowej i wymiany walut) są zawierane na gotówce. Jednak bądźmy szczerzy - te operacje zawierane są wewnątrz banku, więc wystarczy aby bank dysponował faktycznie kwotami o jakich jest mowa w transakcji, a nie będzie żadnej wymiany pieniędzy, a mimo to wszystko jest już legalne z punktu widzenia religii: bank wydziela kupkę pieniędzy, mówi, że jest Twoja, zamienia ją na inną, a potem z powrotem. Nie znam się dokładnie na szariacie, ale skoro wystarczy zapewnienie brokera, że operacja jest na gotówce, to zapewne wystarczy gdy broker będzie miał zapewnienie, że jego dostawca płynności ma tą gotówkę. A skoro tak, to równie ważne jest zapewnienie dostawcy płynności, że na rynku znajdzie taką ilość gotówki, jak zawierana transakcja.
Efekt i przebieg jest taki sam, jak na moim koncie u brokera, ale muzułmanin ma czyste sumienie. Proszę nie traktować tego co piszę jako naśmiewanie się z muzułmanów, bo jest to w sumie zabezpieczenie przed operacjami, które są tylko wymysłem finansistów, no i analiza problemu muzułmanów pozwoliła mi zrozumieć ideę transakcji na rynku Forex.
Skuteczne zarabianie na rynkach.
Forex to miejsc, gdzie można spotkać drobnych inwestorów, ale zarabiają jednak tacy, którzy coś już posiadają. To bardzo wyraźnie widać po wynikach traderów - im większym kapitałem dysponują, tym z większą pewnością zarabiają.
Analizując zachowania wielkich inwestorów odkryłem mechanizm, dzięki któremu można zarabiać niezależnie od sytuacji na rynku. Ale trzeba do tego mieć bardzo, bardzo duże zasoby finansowe. Ci, którzy nie mają aż tak dużych zasobów, są w stosunku do nich na przegranej pozycji, ale to jeszcze nie znaczy, że nie można zarabiać.
Niezależnie od powyższego istnieje też możliwość takiego zarządzania portfelem inwestycyjnym, który pozwala zarabiać zawsze, niezależnie od sytuacji i zachowania się rynku. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale pierwszy raz spotkałem się z tym zagadnieniem na studiach, gdy usłyszałem hasło "łańcuchy Markowa".
Niestety w wyniku takich operacji zawsze jedna strona transakcji wygrywa, druga przegrywa, a ilość pieniądza na rynku się nie zmienia. Choć w zapisach bankowych pojawiają się i znikają olbrzymie kwoty, to jednak po pełnym rozliczeniu transakcji ilość pieniądza wraca do pierwotnego stanu, więc nie ma tu w zasadzie tworzenia pieniędzy...
Gdzie więc rodzi się pieniądz?
Co do samej kreacji pieniądza i naszej współczesnej wiedzy o tym - "oficjalna nauka" przedstawia jedynie pewną hipotezę na ten temat, która sprowadza się do tego, że bank centralny drukuje pieniądz i pożycza go na rynku. Teoria ta dopuszcza jeszcze tzw. kreowanie wtórne pieniądza przez banki komercyjne udzielające kredytów swoim klientom, ale to w sumie taka sytuacja, jak ta opisana wyżej dla rynków finansowych - po spłacie zobowiązań pieniądz znika z rynku.
"Oficjalna teoria" kreacji pieniądza z pozoru wydaje się sensowna i w miarę spójna, ale niestety uważni obserwatorzy rynku dostrzegają w niej braki. Ludzie, którzy tym się zajmują, potrafią wykorzystać pewne mechanizmy, które przeczą temu, co oficjalnie się mówi o pieniądzu. Może to świadczyć o tym, że po prostu nie wiemy, jak dokładnie powstają pieniądze i/lub że istnieją różne tego mechanizmy, z których poznaliśmy tylko część, ale równie dobrze może to znaczyć, że istnieje jakaś specjalna wiedza, którą można nabyć na jakiś tajemnych studiach, lub która przekazywana jest wśród "wtajemniczonych". Daleki jestem od teorii spiskowych, ale niestety sposób, w jaki powstają pieniądze nie jest wystarczająco dobrze znany, a ten publicznie rozpowszechniany nie oddaje precyzyjnie obecnej sytuacji na rynku. I niewiele ponadto co napisałem można się dowiedzieć.
Promieniowanie czarnej dziury.
Nie wiem jak powstają pieniądze, ale chciałbym zakończyć moje rozważania pewną analogią.
Wszechświat, a dokładniej próżnia, jest miejscem spontanicznego powstawania i zanikania materii. Mechanika kwantowa przewiduje, że w każdej sekundzie, w każdym miejscu, powstają i znikają niewyobrażalne ilości cząstek - zazwyczaj w parach materia-antymateria.
W pewnych okolicznościach (np. w pobliżu czarnej dziury o dużym ładunku elektrycznym) może się zdarzyć, że powstała para cząstka-antycząstka zanim zdąży anihilować zostanie rozdzielona przez czarną dziurę i jeden element z pary zostaje przyciągnięty i pochłonięty, a drugi odepchnięty przez czarną dziurę. Jeśli zostanie pochłonięta antymateria wtedy można obserwować coś, co nazywamy promieniowaniem czarnej dziury.
Trzeba zauważyć, że czarna dziura jest naprawdę czarna, gdyż tzw. prędkość ucieczki jest większa niż prędkość światła i nawet światło nie może z niej uciec - czarnej dziury po prostu nie widać. Z punktu widzenia mechaniki klasycznej zdarzenie opisane powyżej wygląda tak, jakby z czarnej dziury wyskoczyła cząstka z prędkością wyższą niż prędkość światła, czyli jest to zdarzenie niemożliwe.
Mimo wszystko oznacza to jednak, że w pobliżu olbrzymiej masy może dojść do czegoś, co nazwalibyśmy kreacją materii. A to już wygląda trochę jak kreacja pieniądza przez banki.
Spontaniczna kreacja materii.
Dodatkowo, choć bardzo rzadko, fluktuacja próżni może spowodować powstanie pojedynczej cząstki bez antymaterii, przez co taka cząstka już nie znika. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest odwrotnie proporcjonalne do uwolnionej energii, ale da się je policzyć. Pamiętam, jak na wykładach z "Wstępu do kosmologii" profesor prowadzący wykład policzył, jakie jest prawdopodobieństwo utworzenia z próżni obiektu o masie wszechświata. To była naprawdę bardzo mała liczba. Jak skończył obliczenia powiedział "Szanowni państwo, to cud, że istniejemy".
Być może w ekonomii jest podobny mechanizm - wiemy, jak na chwilę powoływać do bytu olbrzymie kwoty. Powyżej to w sumie opisałem. Czasami jednak zdarza się coś, co pozwala zwiększyć ilość pieniędzy na rynku.
Raczej nie liczyłbym na "cud", że w jakimś mechanizmie utworzymy jakąś kwotę, która nie zniknie i będziemy bajecznie bogaci, ale zapewne istnieją takie mechanizmy, które pozwalają wygenerować niewielkie nadwyżki pieniężne i je odprowadzić do wskazanego portfela - tak jak z cząsteczkami przy czarnej dziurze. Podejrzewam jednak, że do takiego procesu potrzeba obiektu o olbrzymiej energii - jak czarna dziura. Dobrym kandydatem na czarną dziurę w ekonomii są banki. To, że banki to taka czarna dziura, to nawet zabawna analogia.
Być może inną z okoliczności, jakie umożliwiają stworzenie dużej ilości pieniędzy są wielkie przepływy pieniędzy - np. podczas wojny. Brzmi to złowieszczo, zwłaszcza gdyby się okazało, że ktoś wykorzystuje ten mechanizm do zarabiania - i tu bez znaczenia jest to, czy tylko rozumie go na poziomie intuicyjnym czy intelektualnym.
Ale tu wchodzimy w obszar spiskowych teorii, więc chyba się zatrzymam...